wtorek, 6 lipca 2010

HOF'10

Nie ma słów, żeby opisać wszystkie uczucia, które się we mnie kłębiły w ciągu tych kilku dni. Każdy dzień to nowe przeżycia, ekscytacja, odkrycia i uśmiechy:)
1. dzień- Pearl Jam i legendarny, niesamowity Eddie Vader. ale nie tylko on mnie zauroczył. Ben Harper występujący przed nim także dał bardzo dobry koncert i stanowi jednego z kilku tegorocznych wykonawców, którzy mnie urzekli. Wśród nich jest też Pavement, Matisayhu, The Dead Weather czy Skunk anansie ( na nowo odkryci). Nie wybaczę sobie opuszczenia Reginy Spektor, Kings of Konveniene, Yeasyer ( !!!!!) i w sumie Trickiego trochę też...
Żeby jednak nie było, żer tylko na koncerty chodziłam, wstawiam tutaj zdjęcia z plażowania - w końcu z moim lustrem nie wpuścili by mnie, choć zapewniam was, że widziałam jakiś aparat z 10mpix ( to o 2 więcej niż mój staruszek!!)...








Pole:




















PJ


Brak komentarzy: